Przejdź do głównej zawartości

Inspiruję, nie instruuję

"Wychowanie dzieci i życie z partnerem są po prostu wielkim eksperymentem, który trwa całe życie i w którym nie da się uniknąć różnych głupstw i błędów. Jednak w życiu nie chodzi o to, aby postępować ,,właściwie" czy też ,,doskonale", ale aby całemu temu chaosowi nadać sens."  Jesper Juul

 

 Dzielę się dziś z Wami jednym z moich ulubionych cytatów Jespera Juula. Dlaczego akurat ten jest taki ważny?

Jako mama popełniam wiele błędów, w zasadzie nie pamiętam takiego dnia, w którym nie popełniłabym jakiegoś błędu. Czasami zachowuje się głupio, np. wtedy kiedy się niepotrzebnie fiksuję na czymś i przez to nie widzę moich dzieci, ich potrzeb. 

Jednak dopiero wtedy, gdy odkryłam książki Jespera Juula poczułam, że mogę być wolna od poczucia winy. Że błędy i porażki są wpisane w rodzicielstwo. Że jestem człowiekiem i mogę się mylić, błądzić, potykać. 

Co więcej, dowiedziałam się też, że dzieci wcale nie potrzebują idealnych rodziców. Że moje błędy, nie krzywdzą ich, o ile biorę za nie odpowiedzialność. Dzieci zaś potrzebują rodziców z krwi i kości. Potrzebują ich poznać, dotknąć, takich, jacy są.

Seminaria inspirujące, na które zapraszam grupy rodziców, wychowawców, pedagogów, to forma pracy, którą wymyślił Jesper Juul. W trakcie takich spotkań dzielę się z uczestnikami swoją wiedzą i doświadczeniem. Czymś, co jest dla mnie ważne, cenne. Nie instruuję jednak, nie mówię jak jest najlepiej, dlaczego właśnie tak.

Wierzę, że każda rodzina jest inna, każda relacja jest szczególna, jedyna w swoim rodzaju. 

Moim celem jest zainspirowanie innych rodziców. Sprowokowanie ich do poszukiwania własnych dróg do bycia w relacji. Do nadania temu wszystkiemu sensu. 

Jeśli chcecie się spotkać w takie formie zapraszam do kontaktu. Mogę przyjechać do waszego domu kultury, waszej szkoły lub przedszkola. 

Więcej o seminariach inspirujących możecie przeczytać tu  http://rodzinawrelacji.pl/pomagam/seminaria/

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczęście, które przeszkadza

"Zadanie rodzica nie polega na tym, żeby chronić dziecko przed bólem i niewygodami immanentnymi dla naszego życia. Chodzi raczej o to, aby pokazać mu jak można sobie z nimi radzić, i być dla niego w tym względzie wzorem do naśladowania. " Jesper Juul    Ten sam autor zauważył, że rodzice często nadają szczęściu swojego dziecka bardzo wysoki priorytet, często wyższy niż własnemu. Sama jestem mamą i czuję, że wielokrotnie ten cytat dotyczy mnie. Bo który rodzic nie chce, aby jego dzieciak był szczęśliwy?   Pragniemy, aby nasze dzieci przeżywały swoje idealne życie. I to, w moim odczuciu,   jedna z największych i najczęstszych pułapek rodzicielstwa.   Dlaczego? Przecież warto marzyć, aby tak było. Aby dziecko było zdrowe, rozwijało się prawidłowo, miało przyjazne relacje z innymi ludźmi i cieszyło się każdym dniem. Nawet jeśli wiemy, że to nie możliwe. Że to utopia to i tak chcemy do niej dążyć. Tylko, że sytuacja się komplikuje, kiedy tak nie jest.  ...

Jej Wysokość Empatia vs.złość

„Empatia zniszczy każdy wkurw.” Anne Carlson „Pracujące mamy” serial Netflix  Uwaga! Będzie niemodnie o empatii.  Empatia to królowa. W mojej bańce zdaje się rządzić niepodzielnie. Wszyscy pragną wykazywać się empatią, być traktowani z empatią i oczywiście wychowywać dzieci na empatyczne.  Kiedy 4- latek - w ocenie otaczających go dorosłych - zachowuje się nieempatycznie (np. nie chce się dzielić swoimi rzeczami), znaczy, że coś jest z nim nie tak i trzeba natychmiast coś zrobić, bo inaczej wyrośnie na socjopatę (albo jeszcze gorzej!).  Wielu rodziców martwi się, że ich dzieci są egoistyczne i nieempatyczne. Czuję ten niepokój dorosłych w gabinecie i w szkole.  Dlatego nieustająco ROZMAWIAMY z dziećmi. Bo jak wiadomo, " Z dziećmi trzeba rozmawiać ". Ten tekst, jako matka trójki dzieci, często obecna na różnego rodzaju zebraniach przedszkolnych, szkolnych i innych, mam wgrany na mój twardy dysk. I choć go wciąż słyszę, to go nie słucham wcale.  Ten tekst n...

Jestem cudem do odkrycia

 "Małe dzieci- mały problem, duże dzieci - duży problem."                                                                               "mądrość" ludowa   Ileż razy słyszałam, że jestem problemem? Nie umiem policzyć. Nigdy wprost. Zawsze tak mimo chodem, gdzieś obok. "No wiesz, małe dzieci... , mały.......". Mina i rozłożone ręce mówiły wszystko.  Oczywiście, gdyby zapytać kogoś, kto kiedykolwiek tak powiedział (ze mną włącznie) czy sądzi, że dzieci są problem, zapewne by zaprzeczył. No co ty! Żartujesz? Przecież to nie dziecko jest problemem, tylko koło niego kręcą się problemy, problemiki, kłopotki. A to pupa się odparzy, a to ospa pojawi, ząb się wyrzyna, brakuje na skafander i noc znowu nieprzespana. Kiepska adaptacja w przedszkolu, kole...