"Najlepszą gwarancją dobrych relacji z nastolatkiem jest dobra wola, aby rozwijać się razem z nim."
Jesper Juul
Z doświadczenia wiem, że z nastolatkami warto rozmawiać. Od młodzieży można się wiele dowiedzieć o niej, o tym, jak przeżywa świat. To spojrzenie jest świeże i cenne. Taka rozmowa zbliża i dodaje wiary, że nadal jesteśmy blisko.
Czasem jednak tak trudno się dogadać. Mamy dobre intencje, staramy się ale… Mimo tego próba dialogu kończy się katastrofą, „nastolat” wychodzi trzaskając drzwiami, a my czujemy, że jesteśmy do niczego i nie umiemy już nawet rozmawiać z własnym dzieckiem.
Znacie to? Ja niestety znam
doskonale.
Dzieje się tak, ponieważ istnieją pewne bariery komunikacyjne. Kiedy wkradną się w naszą rozmowę nie jest ona już dialogiem, tylko…. monologiem, wykładem, kazaniem, blablablaniem.
Kto z was lubi wysłuchiwać takich wywodów? Partnera, szefa, sąsiadki, rodziców?
Zgaduję, że wasze nastoletnie dzieci nie lubią. Czują się wówczas traktowane przedmiotowo i w najlepszym wypadku cierpliwie zostaną obecne ciałem do końca rodzicielskiego przemówienia, głową nigdy. W najgorszym wyjdą krzycząc: „Nienawidzę cię!” W każdym razie nie ma kontaktu. Nie ma zrozumienia. My, rodzice czujemy, że zawiedliśmy, złościmy się na siebie i/lub dzieciaka. Nastolatek czuje się samotny, sfrustrowany, traktowany niepoważnie, a przede wszystkim nieakceptowany takim, jaki jest.
Zatem, aby się dogadać z nastolatkiem, potrzebujemy poznać bariery komunikacyjne i spróbować się z nimi pożegnać. Dlatego raz w tygodniu przedstawię wam jedną z takich barier. Ich kolejność będzie zupełnie przypadkowa. Każdą warto przemyśleć. Możliwe, że znacie je dobrze, ale nie wiedzieliście, że są barierami, które tak bardzo utrudniają wam dogadanie się z waszą córką lub synem.
Zapraszam was do refleksji oraz dzielenia się swoimi przemyśleniami, wątpliwościami i komentarzami. Zbudujmy wielką flotę zjednoczonych sił na rzecz komunikacji z nastolatkami.
Świat tego bardzo potrzebuje.
Definiowanie, szufladkowanie.
„W twoim wieku to typowe. ”
„Takie myślenie jest właściwe dla twojego wieku.”
„Nic nie wiesz, nie przeżyłeś czegoś takiego.”
„Brakuje ci doświadczenia.”
„Pożyjesz, to zrozumiesz.”
albo moje ulubione: „Zachowujesz się jak nastolatek.” (a niby jak ma się zachowywać?).
Z jaką łatwością przychodzą nam do głowy pomysły, aby tak mówić do naszych dorastających dzieci. Tymczasem one tego kompletnie nie kupują.
Zwrócicie uwagę, że takie wypowiedzi nie mają charakteru merytorycznego, nie odnoszą się bezpośrednio do tematu rozmowy. Ich celem, a na pewno skutkiem jest podważenie kompetencji rozmówcy. Komunikaty te krzyczą: „Jesteś za młody!”, „Jesteś za mało doświadczony, niekompetentny! (a może nawet: za głupi) aby …. podjąć dobrą, właściwą decyzję.” „Nieważne co powiesz, nieważne jakie są twoje przemyślenia, propozycje, nieważne ile wysiłku w ty włożyłeś.” „Nie interesuje mnie to.”
Koniec dialogu.
Sprawdźcie jak wy czujecie się z tekstami: „To typowe w wieku menopauzalnym”, „Pewnie masz pms”, „W twoim wieku trudno to zrozumieć”, albo „Nie rozumiesz, jesteś na to za stary”.
Słabo, prawda?
Warto też wiedzieć, że choć dla nastolatka bardzo ważna jest przynależność do grupy, jednocześnie ma on bardzo duże poczucie bycia kimś wyjątkowym (sic!). Być może z tego powodu próba definiowania, włożenia go do jakiejś szufladki (w tym wypadku z napisem „niedoświadczony” lub „zbyt młody”) jest dla niego tak niewygodna.
To dla mnie też jest kawałek o bezradności, której młodzi ludzie nie kochają (sama także nie lubię się z nią spotykać). Ale też o stracie czegoś bardzo ważnego. Bo jeśli dorosły, do którego przychodzę, aby pogadać , podzielić się, mówi: „Jesteś za młody, nie dość kompetentny”, czuję, że nie mogę przebić się przez mur, który w ten sposób zbudował. Co mogę wtedy zrobić? No nic.
Albo mogę robić swoje, bez niego.
Powodzenia w rozmowach, bo #ważnyjestdialog
Komentarze
Prześlij komentarz